środa, 6 lipca 2016


Szukaj szczęścia w sobie...




Ostatnio trafiłam na wywiad, który dość mocno mnie poruszył i postanowiłam się z Wami nim podzielić.
Przyznam się szczerze, że wcześniej nie znałam osoby profesora Roberta Rutkowskiego.
Aż do tego wywiadu na który trafiłam przypadkiem. Uważam, że każdy rodzic powinien tego posłuchać. To nie jest wywiad tylko o narkotykach. To jest wywiad o tym jak żyć.
Profesor uświadamia jak niezmiernie ważny jest kontakt z dzieckiem od najmłodszych lat.
Niby to nic odkrywczego..ale na swoim przykładzie pokazuje jak brak wsparcia, zbyt duże oczekiwania i tzw “czarna pedagogika” potrafią doprowadzić do tragedii.
" Dzieci wyrastałyby na wspaniałych ludzi, gdyby tylko dorosli im w tym nie przeszkadzali"

No własnie ta “czarna pedagogika” jest niezmiernie popularna w Polsce.
I choć z pewnością każdy z nas obruszy się i zaneguje to że sam stosuje ją  w swoim życiu wobec najbliższych…jednak proszę zastanówmy się tak szczerze, czy aby na pewno nie mamy z nią nic wspólnego.
Czy zbyt czesto nie krytykujemy, nie porównujemy i nie doceniamy tego młodego człowieka, który jest w nas wpatrzony jak obraz. Czy nie nadużywamy swojej "władzy".
Do mnie mocno dotarły słowa, że dziecko traktuje rodzica jak Boga, jak Wyrocznie .
I kiedy ten Bóg jest wiecznie niezadowolony, nieszczęśliwy,sflustrowany i zły to niszczy jego poczucie bezpieczeństwa, wiarę w siebie i pewność, że da rade pokonać każdy problem.
Musimy sobie mocno uświadomić jak duży obowiązek  na nas spoczywa.
Jednoczenie musimy nauczyć się nie separować naszych dzieci.
Pozwolić im emocjonalnie doświadczać życia. Człowiek pamięta emocje i rozwija sie doświadczając, dlatego pozwólmy odkrywać świat naszym dzieciom i nie ingerujmy w to mocno.
Od tego wywiadu zaczęłam obserwować swoją postawę podczas kontaktów z synem.
Czy faktycznie zawsze daję mu wsparcie  i uwagę których  tak bardzo potrzebuje. Czy zbytnio nie ograniczam jego kreatywnosci i chęci poznawania świata po przez wieczne "uważaj", "nie rusz"," nie wchodź tam".
Złapałam się też na tym, że nie jestem konsekwetna, że ciągle używam słów ''zaraz", "za chwile", za "pieć minut" które ciągle przedłużają się do 20-30 min.
Jest jeszcze jedno na co zwrociłam uwagę-jak ważne jest to by razem zasiadać do posiłku.
Niby banalne a jednak, czy w natłoku zajęć i problemów mamy czas, żeby spokojnie (bez sprawdzania smsów, poczyt czy facebooka) razem usiąść do posiłku i popatrzeć sobie w oczy ?
Przyznam się Wam szczerze, że do tej pory bagatelizowałam ten rytuał...na szczęście dla nas teraz dużą uwagę przykładam do tego by przynajmniej raz dziennie usiaść wspólnie do stołu i razem zjeść. Nawet nie miałam pojęcia, że to buduje taką więź.

Jedocześnie profesor zastrzega, że nawet jeśli my sami mielismy nieudane dzieciństwo, brak wsparcia i non stop słyszelismy krytyke to nie zwalnia nas z tego by nie walczyć o siebie i swoje szczęście.
I choć zaznacza,że czasem łatwiej jest rzucić narkotyki niż pokochać siebie to pewne jest to,że trzeba walczyć. Człowiek jest stworzony do szczęścia.
Ważne jest by nasze szczeście nie było czymś zewnętrznym, chodzi o to by szczęście znależć w sobie. By nie szukać dowartościowania w innych osobach, w dobrach materialnych, czy tytułach.
Szczęście powinno być w nas, niezależnie od pozycji i pieniędzy na koncie.
Banalne -ale jednak mimo wszystko trudne.
Jak mówi profesor "sztuka życia polega na separacji -na odwróceniu negatywnych bodźców zewnetrznych.
Nigdy nie jest za późno i z każdego bagna można wyjść jeśli się tego mocno chce.
Gorąco Wam polecam ten wywiad i oczywiście ksiażke profesora "Oswoić narkomana"-jestem w trakcie lektury i wciągnęła mnie niesamowicie.


Robert Rutkowski PART 1
Robert Rutkowski PART 2

sobota, 2 lipca 2016





Nowy członek rodziny....



Od ponad dwóch tygodni mamy nowego członka rodziny...poznajcie moją kruszynkę Lunę



Pojawiła się nie wiadomo skąd i od razu skradła nasze serca J

Od teraz wierzę w moc przyciągania zdarzeń-jeśli się czegoś mocno chce i o tym myśli to to się spełnia. 
Jasne, że może to trochę naciągane, ale tak czy inaczej hmm... chyba to działa!
Kocham koty i od jakiegoś już czasu,gdy bywało mi smutno myślałam sobie tak:

 ‘’jakbym znalazła jakiegoś małego kota (gdzieś w polu bądź w lesie podczas biegania) to bym go wzieła do domu’’ I co…?

W piątek przyjechała moja siostra zaprowadziłam ją do ogrodu. Chwilę rozmawiałyśmy i nagle słyszymy ciche piski…za chwilę wychodzi malutka kuleczka.Patrzy na nas swoimi wielgaśnymi oczkami i miauczy okropnie. 
Gdy tylko zaczęłyśmy ją głaskać zaczęła się łasić i wskoczyła mi na kolanaJ

Nie muszę opisywać mojego zaskoczenia. Tak to była miłość od pierwszego wejrzenia :)

Luna od razu zadomowiła się u nas. Moje obawy, że bedzie płakać całą noc były kompletnie bezpodstawne.
Po prostu ułożyła się wygodnie na łóżku i przespała calutką noc. Rano wstała wesoła i przywitała domowników głośnym mruczeniem.

Oczywiście następnego dnia rozpoczeliśmy poszukiwania własciciela kota,choć muszę przyznać, że cicho liczyłam że on się nie znajdzie. Tak więc pytaliśmy sasiadów, rozwieszaliśmy plaktaty,umieściliśmy informację na lokalnej stronie w internecie niestety (a raczej na szczęście)
z mizernym skutkiem.
Weterynarz do którego zawiozlam Lunę też niewiele pomogł-poinformował mnie, że kot nie ma chipa i że powinnam zostawić ją w ogrodzie. Oburzyłam się, bo ona jest naprawdę malutka- ma ok 2 miesiące i na pewno sama by nie znalazła domu-no ale to już nie był problem weterynarza.

I tak Luna została z nami:)
jesteśmy przeszczęśliwi-ona chyba też :)

Czy nie jest urocza?