Nowy członek rodziny....
Od ponad dwóch tygodni mamy nowego członka rodziny...poznajcie moją kruszynkę Lunę
Pojawiła się nie wiadomo skąd i od razu skradła nasze serca J
Od teraz wierzę w moc przyciągania zdarzeń-jeśli się czegoś mocno chce i o tym myśli to to się spełnia.
Jasne, że może to trochę naciągane, ale tak czy inaczej hmm... chyba to działa!
Kocham koty i od jakiegoś już czasu,gdy bywało mi smutno myślałam sobie tak:
‘’jakbym znalazła jakiegoś małego kota (gdzieś w polu bądź w lesie podczas biegania) to bym go wzieła do domu’’ I co…?
Jasne, że może to trochę naciągane, ale tak czy inaczej hmm... chyba to działa!
Kocham koty i od jakiegoś już czasu,gdy bywało mi smutno myślałam sobie tak:
‘’jakbym znalazła jakiegoś małego kota (gdzieś w polu bądź w lesie podczas biegania) to bym go wzieła do domu’’ I co…?
W piątek
przyjechała moja siostra zaprowadziłam ją do ogrodu. Chwilę rozmawiałyśmy i
nagle słyszymy ciche piski…za chwilę wychodzi malutka kuleczka.Patrzy na nas swoimi wielgaśnymi oczkami i miauczy okropnie.
Gdy tylko zaczęłyśmy ją głaskać zaczęła się łasić i wskoczyła mi na kolanaJ
Gdy tylko zaczęłyśmy ją głaskać zaczęła się łasić i wskoczyła mi na kolanaJ
Nie muszę opisywać mojego zaskoczenia. Tak to była miłość od pierwszego wejrzenia :)
Luna od
razu zadomowiła się u nas. Moje obawy, że bedzie płakać całą noc były
kompletnie bezpodstawne.
Po prostu ułożyła się wygodnie na łóżku i przespała calutką noc. Rano wstała wesoła i przywitała domowników głośnym mruczeniem.Oczywiście następnego dnia rozpoczeliśmy poszukiwania własciciela kota,choć muszę przyznać, że cicho liczyłam że on się nie znajdzie. Tak więc pytaliśmy sasiadów, rozwieszaliśmy plaktaty,umieściliśmy informację na lokalnej stronie w internecie niestety (a raczej na szczęście)
z mizernym skutkiem.
Weterynarz do którego zawiozlam Lunę też niewiele pomogł-poinformował mnie, że kot nie ma chipa i że powinnam zostawić ją w ogrodzie. Oburzyłam się, bo ona jest naprawdę malutka- ma ok 2 miesiące i na pewno sama by nie znalazła domu-no ale to już nie był problem weterynarza.
I tak Luna została z nami:)
jesteśmy przeszczęśliwi-ona chyba też :)
Czy nie jest urocza?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz