niedziela, 25 września 2016


Moja inspiracja....



Na wstępie od razu przepraszam, że dość długo mnie nie było, ale ostatnio sporo czasu spędzamy poza domem bez dostepu do internetu.

Pogoda jest jak narazie rewelacyjna, więc korzystamy ile się da...tym bardziej, że praktycznie za tydzień będę biec swój drugi połmaraton w życiu.
Tak wiec każdą chwilę, którą znajdę wykorzystuję na ćwiczenia niezależnie w jakich okolicznościach się znajduję.

Nie muszę pisać, że połączenie w miarę regularnych treningów, zabaw z synem, pracy zawodowej i ogarnięcia domu (aaa..z tym chyba wychodzi mi najgorzej)...bywa czasem, bardzo, bardzo trudne.

Tak więc czas dzielę miedzy pracę i lekkie treningi z synkiem na stadionie...i jestem dumna, że powoli miłość do sportu i do biegania kiełkuje w moim dziecku.

Jan ostatnio przebiegł sam 2,3 km podczas biegu dla dzieci Moserunden (był najmłodszym uczestnikiem)...widok mojego dziecka finiszującego na mecie wzruszł mnie do tego stopnia, że zapomniałam kompletnie o robieniu zdjęć. Tak więc wrzucam zdjęcie z oficjalnej strony tego wydarzenia...na którym jeśli dobrze sie przyjrzycie to zobaczycie mojego sporowca ..ok ok chyba tylko ja go widzę :)


Podczas tego biegu mogłam znowu sprawdzić się jako niezły motywator, bo bywały momenty, że Jaś miał juz dość i chciał zrezygnować. Ale nie poddał się !
Gdy widziałam z jaką pasją i radością dobiegał do mety nie mogłam dosłownie powstrzymać łez.
Duma rozpierała mnie tym bardziej, że wiem ile wysiłku to kosztowało mojego syna i że dał z siebie wszystko.

On nawet nie wie jak bardzo mnie zmotywował i jak cudowny przykład dał mi swoją postawą. Walczył do końca. Walczył z bólem, łzami i zmęczeniem.
A mimo to zdecydował się dokończyć ten bieg. To jest postawa wojownika.
Nie muszę pisać jaka radość była, gdy otrzymał swój pierwszy w życiu medal.
Zmęczenie zniknęło od razu. A satysfakcja z dokonanego czynu była niesamowita.
Myśle, że dla niego te 2,3 km były tak cieżkie jak dla mnie będzie przebiegnięcie niecałych 22 km podczas połmaratonu na początku pażdziernika.

Przyznam się szczerze, że nawet myśłam żeby zrezygnować, bo moje treningi ostatnio ograniczały się do biegania po stadionie maksymalnie 7km i to dość nieregularnie.

Ale postawa mojego dziecka mnie mega zainspirowała. Tak więc notorycznie po przedszkolu bierzemy rower, samochodziki i inne zabawki i meldujemy sie na stadionie.

Czas który tam spędzamy razem daje mi chyba więcej mocy niż wielokilometrowe wybiegania. Jestem pewna, że w momencie, gdy zabraknie mi sił i motywacji przypomnę sobie widok mojego dziecka dobiegającego do mety.
Dzieci uczą nas pasji i determinacji w dażeniu do celu. Obserwujmy je i czerpny z ich zachowań jak najwięcej nauki dla siebie.

Najprościej byłoby zrezygować ze startu tłumacząc się tym, że trudno mi pogodzić wszystkie obowiązki z treningiem…jednak postanowiłam zawalczyć.
Nie poddać się i zmierzyć się ze swoimi slabościami na trasie.
Mam świadomość, że pewnie nie uzyskam jakiegoś rewelacyjnego czasu..ale nie o bicie rekordów tu chodzi.
Przecież zawsze będą szybsi i lepiej przygotowani..ale ja chcę mieć świadomość, że dałam z siebie wszystko. To moja walka z samą sobą.
Biegam przede wszystkim dla siebie i wiem, że to sobie udowodnie najwięcej. Bo tylko ja wiem ile wymaga to ode mnie poświęcenia, organizacji i samozaparcia.
Wynik ma tu drugorzędne znaczenie...choć moim marzeniem jest przebiec połmaraton szybciej niż w dwie godziny- ale jak nie uda się to teraz to na pewno uda się podczas innego startu, bo z pewnością ten półmaraton nie będzie moim ostatnim.
                                                




Trzymajcie kciuki :)

piątek, 2 września 2016









Uchwycić lato...



Wrzesień nieodłącznie kojarzy mi się z jesienią i początkiem szkoły...

Wracają wspomnienia z dzieciństwa jak za wszelka cenę chciałam zatrzymać odchodzące wakacje, a z drugiej strony pewnego rodzaju ekscytacja co nowego przyniesie rok szkolny...

I mimo, że te czasy mam dawno za sobą (chyba muszę dodać, że na szczęście)..to jednak zawsze z nadejściem września powraca pewna nostalgia.

I nie zmienia tego rownież fakt, że w Danii rok szkolny rozpoczyna się w sierpniu.

Może dlatego ostatnie dni sierpnia chciałam spędzić możliwie najintensywniej. Mocniej niż zwykle zachwycając się tutejszą przyrodą i korzystając na maxa z cudnej pogody...

Mieliśmy sporo szczęścia bo słońce nas rozpieszczało, wiec nawet udało nam się popływac i w morzu i po morzu (statkiem).
Oczywiście na każdą wycieczkę zabieraliśmy naszą małą, podręczną flotę samochodową sładającą się min. ze Złomka, Szeryfa i oczywiście Mcqueen’a (myślę, że mamy chłopców doskonale wiedzą o czym piszę).


I choć wiem, że jeszcze we wrześniu na pewno powtórzymy nasze wypady, nostalgia za odchodzącym latem powoli, ale mocno narasta w moim sercu.

Jesień jest piękna i refleksyjna. Kojarzy mi się z kasztanami i  mgłą o poranku. Przypomina mi rownież o przemijaniu zarówno takim mocno odczuwalnym fizycznie jak i rownież tym bardziej wewnętrznym. O tym, że każdy nawet najgorszy czas w końcu się skończy. Że w życiu na wszystko jest odpowiedni moment, trzeba tylko nauczyć się to dostrzegać i zauważać.
Można widzieć jesień w ciemnych kolorach, deszczową, pełną blota i zimną...można rownież widzieć ją w kolorach tęczy, w wirujących na wietrze liściach i przenikającym przez chmury słońcem.
To od nas zależy która wersja będzie nam bliższa..a przecież obydwa te opisy dotyczą tego samego.  
Tak samo jest z życiem...od nas zależy co będziemy w nim dostrzegać i w jaki sposób..
Gorszy czas jest nieunikniony, ale to ile z niego wyniesiemy i jak będziemy go odbierać zależy w dużej mierze od nas.
Ja ciągle uczę się wsłuchiwania się w siebie, spokoju którego czasem tak bardzo mi brakuje, i pewności, że podołam każdej burzy.
Pracować nad sobą trzeba codziennie, ale dzięki temu wysiłkowi w chwili kryzysu będziemy w stanie zmobilizować się i stawić czoło problemom.
I mimo łez usmiechnąć się i pomyśleć ''kolejny raz dałam radę''.
Zakończę dzisiejsze przemyślenia słowami piosenki, którą odkryłam zupełnie przypadkiem.
 Jej tekst świetnie pokazuje co w życiu jest ważne...

''Nobody can tell you what tomorrow brings
so live your life today
no-one's really showed
their gonna see tomorrow
don't know what's around the way(...)
(...)Live and let the present slide and slip away
the time is here,the place is now
don't say tomorrow is another day
only salvation i here to stay
living in the moment (...)
/Richie Stephens &Gentleman-''Live your life''/