Razem damy radę...
Dziś chciałam się pochwalić, że mój synek ukończył pierwszy
w życiu bieg J
i choć udział był przeznaczony dla dzieci powyżej 5ciu lat (on ma 4) naprawdę super dzielnie sobie poradził...nawet jeśli czasem oznaczało to, że mama musiała wziąć go ’’na barana’’ .
i choć udział był przeznaczony dla dzieci powyżej 5ciu lat (on ma 4) naprawdę super dzielnie sobie poradził...nawet jeśli czasem oznaczało to, że mama musiała wziąć go ’’na barana’’ .
Oj nie powiem dla mnie były to ciężkie 4 km... musiałam
znajdować ciągle to nowe ‘’motywatory’’ bo moje dziecko wielokrotnie chciało
zawracać z trasy twierdząc, że już dość.
Tak więc kłamstwa w stylu ’’jeszcze trochę’’, ’’już słyszę
okrzyki na mecie’’ bądź ’’jesteśmy najlepsiJ’’
(choć to ostatnie to w sumie prawda) padały z moich ust co kilka minut.
A bieganie z 18 kg obciążeniem na plecach, które swoją drogą (o ironio!!!) wola ‘’mamo szybciej!
dasz rade’’nie należy do najłatwiejszych.
dasz rade’’nie należy do najłatwiejszych.
Najważniejsze, że razem daliśmy radę nawet jeśli
przekroczenie mety wyglądało jak poniżej J
bo mój Uparciuch stwierdził tuż przed samym końcem, że dalej nie biegnie...nie pomogły tłumaczenia, że przecież to tylko jeszcze kilka kroków...i koniec
bo mój Uparciuch stwierdził tuż przed samym końcem, że dalej nie biegnie...nie pomogły tłumaczenia, że przecież to tylko jeszcze kilka kroków...i koniec
Co najlepsze zaraz po zakończeniu biegu siły synkowi wróciły
i szalał jeszcze przez ponad godzinę na dmuchanym zamku i trampolinie.
Nieskończone są zasoby energii u dzieci!
Nieskończone są zasoby energii u dzieci!
Mnie duma rozpiera, że nam się udało i że zaryzykowaliśmy,
bo przyznam szczerze, że miałam obawy i zastanawiałam się, czy jednak nie
zrezygnować ze startu.
I to kolejny dowód, że warto zaryzykować..bo teraz mamy
cudowne wspomnienia i olbrzymią satysfakcje.