Czas dla mnie...
Ostatnio wybrałam
się do kina… Wiem że to żadna sensacja …ale powiem Wam szczerze, że nie
pamiętam kiedy ostatnio byłam w kinie…
Decyzję podjęłam bardzo spontanicznie, bo
przechodząc koło kina. Pomyslałam, że jak będą grać coś sensownego to po prostu
kupię bilet i pójdę na seans.
Trafiłam na
‘’Bad moms’’ i miałam szczęście bo seans miał się zacząć za 15 min.
Nie umiem
nawet Wam opisać jak ja sie cieszyłam, że jestem na sali kinowej.
Pochłaniałam
każdą reklamę (tu w Danii rownież reklamy trwają ok 20min) i kompletnie mi to
nie przeszkadzało, że przez to opóźnia sie emisja filmu i ich teść była czasem delikatnie mówiąc mało ambitna. Wyszłam z założenia, że i tak mam czas, więc będę doceniać każdą minutę spędzoną w tym miejscu. W Danii
na szczęście filmy puszczane są bez lektora tylko z duńskimi napisami. Niestety
po duńsku to bym pewnie nie zrozumiana
nawet najprostszych dialogów.
Nie będę Wam streszczać filmu, ale powiem, że byłam naprawdę mile zaskoczona.
Choć oczywiście fabuła jest dość przewidywalna.
Były momenty, że szczerze się śmiałam, były też i takie że łza kręciła mi sie w oku (choć w sumie ja płaczę prawie na każdym filmie…;) a były i takie, że utożsamiałam się z problemami
bohaterek zarówno jako mama jak i jako pracująca kobieta.
Powtarzałam w duchu ‘’dokladnie, mam to samo’’ badź ‘’skąd ja to znam....’’.
Powtarzałam w duchu ‘’dokladnie, mam to samo’’ badź ‘’skąd ja to znam....’’.
Jeśli
chcecie się zrelaksować i odprężyć to polecam.
A piszę o
tym dlatego, że uzmysłowiłam sobie, że tak banalna rzecz jak wyjście do kina przez
długi okres czasu była dla mnie nieosiągalna. Wymyślałam mnóstwo wymówek, innych
‘’ważniejszych’’zajęć, wmawiałam sobie, że filmy znalezione w internecie zastapią mi przyjemność bycia w kinie. Bycia wśród ludzi.
Zapomniałam
jak kiedyś uwielbiałam chodzić do kina, siedzieć w fotelu i czuć się wyjątkowo.
Paradoksalnie
film rownież dotyczył tego z jak wielu rzeczy, które kiedyś lubiłyśmy i sprawiały
nam mega frajdę rezygnujemy bo jesteśmy przytłoczone codziennymi obowiązkami. Że oczekiwania innych i nas samych wobec naszej osoby są często zbyt wygórowane.
Że stawiamy sobie poprzeczki, które nas przyciskają do ziemi i z
radosnych, pięknych i pozytywnych dziewczyn zmieniamy się powoli w zmęczone, sfrustrowane
kobiety niedościgle dążące do perfekcji.
Czasem warto odpuścić, wyluzować i złapać dystans.
Ja na sali kinowej
poczułam się jakbym cofnęła się wiele lat. Nasunęło mi sie wiele refleksji, jedne
pozytywne inne mniej… Nie przypuszczałam, że wyjście do kina tak mocno skłoni mnie do analizy mojego życia. Postanowiłam więcej nie rezygnować ze swoich ‘’małych’’
przyjemności.
To one
nakręcają nasze życie. Powodują, że uśmiech nie schodzi nam z twarzy, dają nam wewnętrzną siłę.
Ja ‘’szczerzyłam
się’’ przez kilka godziny po seansie i nic nie było w stanie zepsuć mi nastroju.
A bylo to przecież zwykłe wyjście do kina! Nic niby nic nadzwyczajnego..a jednak...:)