środa, 17 sierpnia 2016



Czas dla mnie...


Ostatnio wybrałam się do kina… Wiem że to żadna sensacja …ale powiem Wam szczerze, że nie pamiętam kiedy ostatnio byłam w kinie…
Decyzję podjęłam bardzo spontanicznie, bo przechodząc koło kina. Pomyslałam, że jak będą grać coś sensownego to po prostu kupię bilet i pójdę na seans.

Trafiłam na ‘’Bad moms’’ i miałam szczęście bo seans miał się zacząć za 15 min.

Nie umiem nawet Wam opisać jak ja sie cieszyłam, że jestem na sali kinowej.

Pochłaniałam każdą reklamę (tu w Danii rownież reklamy trwają ok 20min) i kompletnie mi to nie przeszkadzało, że przez to opóźnia sie emisja filmu i ich teść była czasem delikatnie mówiąc mało ambitna. Wyszłam z założenia, że i tak mam czas, więc będę doceniać każdą minutę spędzoną w tym miejscu. W Danii na szczęście filmy puszczane są bez lektora tylko z duńskimi napisami. Niestety  po duńsku to bym pewnie nie zrozumiana nawet najprostszych dialogów.

Nie będę Wam streszczać filmu, ale powiem, że byłam naprawdę mile zaskoczona.
Choć oczywiście fabuła jest dość przewidywalna.
Były momenty, że szczerze się śmiałam, były też i takie że łza kręciła mi sie w oku (choć w sumie ja płaczę prawie na każdym filmie…;) a były i takie, że utożsamiałam się z problemami bohaterek zarówno jako mama jak i jako pracująca kobieta.
Powtarzałam w duchu ‘’dokladnie, mam to samo’’ badź ‘’skąd ja to znam....’’.

Jeśli chcecie się zrelaksować i odprężyć to polecam.

A piszę o tym dlatego, że uzmysłowiłam sobie, że tak banalna rzecz jak wyjście do kina przez długi okres czasu była dla mnie nieosiągalna. Wymyślałam mnóstwo wymówek, innych ‘’ważniejszych’’zajęć,  wmawiałam sobie, że filmy znalezione w internecie zastapią mi przyjemność bycia w kinie. Bycia wśród ludzi.

Zapomniałam jak kiedyś uwielbiałam chodzić do kina, siedzieć w fotelu i czuć się wyjątkowo.

Paradoksalnie film rownież dotyczył tego z jak wielu rzeczy, które kiedyś lubiłyśmy i sprawiały nam mega frajdę rezygnujemy bo jesteśmy przytłoczone codziennymi obowiązkami. Że oczekiwania innych i nas samych wobec naszej osoby są często zbyt wygórowane.
Że stawiamy sobie poprzeczki, które nas przyciskają do ziemi i z radosnych, pięknych i pozytywnych dziewczyn zmieniamy się powoli w zmęczone, sfrustrowane kobiety niedościgle dążące do perfekcji.
 Czasem warto odpuścić, wyluzować i złapać dystans.

Ja na sali kinowej poczułam się jakbym cofnęła się wiele lat. Nasunęło mi sie wiele refleksji, jedne pozytywne inne mniej… Nie przypuszczałam, że wyjście do kina tak mocno skłoni mnie do analizy mojego życia. Postanowiłam więcej nie rezygnować ze swoich ‘’małych’’ przyjemności.
To one nakręcają nasze życie. Powodują, że uśmiech nie schodzi nam z twarzy, dają nam wewnętrzną siłę.

Ja ‘’szczerzyłam się’’ przez kilka godziny po seansie i nic nie było w stanie zepsuć mi nastroju.
A bylo to przecież zwykłe wyjście do kina! Nic niby nic nadzwyczajnego..a jednak...:)


czwartek, 11 sierpnia 2016



Zaopiekuj się sobą...



W świecie, gdzie wszystko jest na wczoraj zapominamy o najważniejszym....
Zapominamy o SOBIE, o swoich potrzebach, marzeniach...o swoim zdrowiu i harmonii wewnętrznej.

Od razu zaznaczę, że daleko mi do ideału i czasem brakuje mi konsekwencji, ale od jakiegoś czasu zaczęłam praktykować kilka codziennych czynności, które są bardzo pomocne w dążeniu do lepszej formy zarówno fizycznej jak (a może przede wszystkim )psychicznej.

Oto kilka z nich

     1)      Szklanka wody z cytryną po przebudzeniu

Picie wody z wyciśnięta cytryną na czczo ma chyba same zalety J

Pobudza prace narządów wewnętrznych, świetnie wpływa na metabolizm, dodaje energii i świetnie rozbudza. Oczywiście należy również dodać ze witamina C zawarta w cytrynie wspiera nasz układ immunologiczny, wiec rzadziej będziemy chorować.

2)      Poranne ćwiczenia

Wiem, wiem rano jest tyle do zrobienia, że ostatnią rzeczą która przychodzi nam do głowy jest robienie brzuszków i przysiadów. Jednak jeśli się bardziej nad tym zastanowić to naprawdę nie zajmuje to dużo czasu.

Jeśli np myjesz zęby możesz w tym czasie wykonać 10-20 przysiadów, to samo przy szykowaniu śniadania w kuchni.

Ja początkowo czułam się bardzo niezręcznie wykonując te ćwiczenia póki nie zdałam sobie sprawy, że przecież oceniam samą siebie, bo nikogo innego to kompletnie nie interesuje co robię podczas mycia zębów, suszenia włosów, czy robienia kanapek.
Nim się zorientujemy z samego rana ’’trzaśniemy’’ ok 60 przysiadów co w ciągu tygodnia daje 420..
a to już niezły wynik nieprawda?

Ja w łazience robię jeszcze ’’brzuszki’’, staram się by ich liczba nie była mniejsza niż 50, ale oczywiście rożnie to wychodzi. Zakładam, że nawet 10 jest lepszym wynikiem niż zero J

3)      Zdrowe posiłki

Nic nowego... a jednak zawsze chyba sprawia to sporo problemu.

 Ja często wykręcałam się brakiem czasu, jednak uzmysłowiłam sobie, że ugotowanie kaszy gryczanej, umycie warzyw i upieczenie np ryby zajmuje dosłownie chwile.

 Oczywiście jeśli bierzemy się za szykowanie jedzenia do pracy rano to nie ma opcji byśmy dali radę ogarnąć wszystko. Ja szykuję posiłki zawsze wieczorem i nie muszę się potem zapychać bułkami bo ‘’nie miałam czasu przygotować  nic do jedzenia’’.

 A swoja drogą, nawet jeśli zdarzy nam się zapomnieć zabrać obiad do pracy to zamiast pysznej, ale tłustej drożdżówki z pewnością możemy kupić sałatkę bądź owocowy koktajl. Jasne, że jest to ciut droższa opcja..ale o ile bardziej wartościowa dla naszego zdrowia.

4)      Nawadniaj organizm

Ja nigdzie nie ruszam się bez wody. To takie moje małe uzależnienie.

Powinniśmy ją często uzupełniać i wypijać co najmniej 2 litry dziennie .

Woda stanowi

·          60-70% objętości ciała dorosłego człowieka

·         75-80% objętości mózgu

·         83%krwi

Dlatego zawsze mam ze sobą butelkę na biurku w pracy i co jakiś czas biegam do kuchni ją uzupełniać. Bo jak wynika z powyższych nasz organizm bardzo jej potrzebuje.


5)      Dotleniaj się
Świeże powietrze ma wprost genialny wpływ na nasz stan psychiczny.

Wystarczy kilkanaście minut dziennie i spojrzenie na świat naprawdę się zmienia. Organizm jest lepiej dotleniony , odpręża się i relaksuje.

Przebywanie na  powietrzu, wsłuchiwanie się w odgłosy przyrody jest swoistą medytacją

sobota, 6 sierpnia 2016

 

Poranne przyjemności...


Uczę się doceniać codzienność.
Promyki słońca bezlitośnie budzące mnie z samego rana. Cieszę się ich obecnością, mimo że chciałabym jeszcze chwile pospać:)
Znowu o godzinie 3 rano mój ''sąsiad'' kos rozpoczął poranny śpiew i do 4 nie mogłam przez niego usnąć, a jak już w końcu udało mi się usnąć to moja kotka postanowiła bawić się moimi stopami...
Ale, czy z drugiej strony nie jestem szczęściarą, że rano słyszę śpiew ptaków a nie odgłosy autostrady?!
Że mam uroczego kotka, którego mogę zawsze przytulić, gdy jest mi źle..a swoim głośnym mruczeniem zgłuszy nawet najbardziej natrętne myśli:)
Ech..a swoją drogą paradoksalnie jak ja już się rozbudziłam to ona postanowiła uciąć sobie poranną drzemkę :)...ale jak jej nie kochać ?


Uwielbiam sobotnie poranki.
Zapach porannej kawy, który unosi się po całym domu.
Nieśpieszne śniadanie, które w sobotę smakuje wybornie mimo, że składa się ze zwyczajnej kanapki z żółtym serem podanej na ostatnim czystym talerzu, bo wieczorem zapomniałam włączyć zmywarkę.
I to że mogę chodzić rano w piżamie, z włosami ''jak miotła'' i bez make up'u i czuć się naturalnie piękna. Radość która wypełnia mnie od środka powoduje, że wszystko widzę przez różowe okulary. Nie przeszkadzają mi talerze w zlewie i klocki Lego o które się notorycznie potykam...
To nie jest ważne bo właśnie rozpoczyna się weekend.

W radiu słyszę Hymn For The Weekend  i nim się spostrzegłam zaczęłam powtarzać słowa piosenki...



...ok, ok wiem, że nie śpiewam zbyt dobrze, ale przecież to nie ma w ogóle znaczenia.
Dziś zamierzam robić tylko to na co mam ochotę.To jest czas tylko dla mnie i moich najbliższych, czas na moje małe przyjemności i na celebracje codzienności o której czasem się zapomina.
Czas na wdzięczność za to co mam i na snucie planów, gdzie dziś pojechać i co zrobić, by spędzić miło dzień.
I tak siedzę nad kubkiem aromatycznej kawy i z każdym łykiem odpływam, uśmiecham się sama do siebie i wiem, że to będzie piękny dzień.
Jest 7.15 rano i cały dzień przede mną.
Tylko ode mnie zależy, czy będzie taki jak go sobie wymarzyłam...a zapowiada się smakowicie bo muffinki, które postanowiłam zrobić na drugie śniadanie wyglądają pysznie !


Cudownego dnia, bo to jaki on będzie zależy od NAS!