Ciągle pada..rozważania na temat pogody i nie tylko
Nie wiem czemu uważałam, że w Danii jest dużo zimniej niż w
Polsce. Że zimy są mroźne i śnieżne. Niestety śniegu zimą w Danii jest niewiele za
to deszczu zdecydowanie za dużo J
W związku z tym, że mieszkamy na wyspie jest tu naprawdę
wietrznie i dość wilgotno. Zarówno do wiatru jak i wilgotności powietrza już się przyzwyczaiłam ..najgorsze są te częste opady deszczu. Deszcz latem jest całkiem przyjemny..niestety zimą do najprzyjemniejszych należny szczególnie kiedy towarzyszy mu zimny i silny wiatr.
Duńczycy maja na to swoje sposoby...przede wszystkim i mali i duzi chodzą tu kaloszach i w przeciwdeszczowych kombinezonach...Śmieszy mnie to do tej pory bo wyglądają jak teletubisie. Początkowo trudno mi było zrozumieć, że dzieciaki ganiają tu non stop w kaloszach..ale szybciutko sama porzuciłam śliczne adidaski na rzecz topornych, ale nieprzemakalnych kaloszy. Niezależnie od stylu i mody kalosze są bardzo często częścią codziennego ’’looku’’.
Duńczycy maja na to swoje sposoby...przede wszystkim i mali i duzi chodzą tu kaloszach i w przeciwdeszczowych kombinezonach...Śmieszy mnie to do tej pory bo wyglądają jak teletubisie. Początkowo trudno mi było zrozumieć, że dzieciaki ganiają tu non stop w kaloszach..ale szybciutko sama porzuciłam śliczne adidaski na rzecz topornych, ale nieprzemakalnych kaloszy. Niezależnie od stylu i mody kalosze są bardzo często częścią codziennego ’’looku’’.
Kolejną ’’genialną’’
rzeczą są czapki kominiarki...w sumie to nic nadzwyczajnego bo sama pamiętam z
dzieciństwa, że miałam taka kominiarkę, ale w Polsce jednak dzieci częściej chodzą w ’’normalnych’’czapkach. To
jednak wiąże się z ciągłą uwagą rodzica i wiecznym sprawdzaniem, czy przypadkiem
uszy są zakryte a szalik dobrze okrywa szyje Malucha. Przy wietrznej i deszczowej pogodzie ‘’kominiara’’ jest nieoceniona. Uszy i gardło są bezpieczne i nie ma opcji przewiania.
Poza tym jest jedna rzecz na która zwrócili mi uwagę duńscy wychowawcy, kiedy przyniosłam szalik do przedszkola-na szaliku dziecko może się zawiesić i udusić. Hmm..dość mocna i jak dla mnie dość kontrowersyjna teoria-tak wtedy pomyślałam..ale jak zobaczyłam szaleństwa niektórych dzieciaków od razu zmieniłam zdanie i przyznałam im racje
Poza tym jest jedna rzecz na która zwrócili mi uwagę duńscy wychowawcy, kiedy przyniosłam szalik do przedszkola-na szaliku dziecko może się zawiesić i udusić. Hmm..dość mocna i jak dla mnie dość kontrowersyjna teoria-tak wtedy pomyślałam..ale jak zobaczyłam szaleństwa niektórych dzieciaków od razu zmieniłam zdanie i przyznałam im racje
Tak
naprawdę niezależnie od pogody dzieciaki w przedszkolach spędzają bardzo dużo
czasu na świeżym powietrzu. Ja osobiście
jestem zdecydowaną zwolenniczką przebywania na dworzu..ale nie okrywałam
swojego zdziwienia, gdy pewnego mocno deszczowego dnia pojechałam odebrać Malucha z przedszkola...a tu wszystkie dzieciaki ganiają po placu zabaw, taplają się w
kałużach (hmm..powinnam chyba użyć słowa ’’siedzą’’). Radość nie do
opisania dla dziecka..stres ze zaraz się przeziębi dla matki. Jak już jestem
przy temacie przedszkola, to pewna
różnica jaką zauważyłam w duńskim sposobie wychowania to własnie taka swoboda w zabawia i
pozwalanie dziecku na bycie dzieckiem w
dosłownym tego słowa znaczeniu. W Polsce wydaje mi się, że jednak dzieci maja
więcej zakazów w stylu ’’nie wchodź’’, ’’bo
się ubrudzisz’’,’’nie dotykaj bo zepsujesz’’. Tu pełen luz...dzieciaki
wspinają się po drzewach, slupach, tarzają w błocie i kałużach...nie ukrywam początkowo
drżałam za każdym razem, gdy widziałam jak mój Maluch gania w przedszkolu z
patykiem i wspina się po gałęziach. Ale to co wygląda na chaos i nieład w
rzeczywistości jest doskonale ogarnięte przez wychowawców. Grupy są dość małe a dzieciaki są bardzo związane z wychowawcami, wiec są naprawdę posłuszne. Zaangażowanie i pasja z jaką się spotkałam w przedszkolu mojego syna są naprawdę godne podziwu. Jasne, że opieram się na
doświadczeniu tylko w oparciu o jedno, konkretne przedszkole, ale to nie zmienia
faktu ze jestem naprawdę pod dużym wrażeniem.
Wracając
do pogody, ja sama nauczyłam się powoli oswajać deszcz. Teraz nie jest to już
wymówka ‘’bo pada’’…bo czasem mogłabym nie wychodzić przez dobre kilka dni a
nawet tygodnie. I o dziwo wydaje mi się, że organizm mimo wszystko akceptuje tego typu pogodę bo praktycznie nie choruje.
Ale żeby
nie było tylko o deszczu. Oczywiście
słonce również tu się pojawia J I to
dość często. I nawet jak jest duży upal
to jednak wiatr powoduje, że nie jest on tak męczący i niedowytrzymania. Dlatego z niecierpliwością czekam na lato!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz