wtorek, 16 lutego 2016


I can do it!...czyli rozważania o bieganiu



Choroba trochę pokrzyżowała moje plany, bo jak już wspominałam na blogu w maju mam zamiar wziąć udział w pół maratonie. Będzie to bieg zamykający pewien dość trudny etap w moim życiu. Traktuję to wręcz symbolicznie i bardzo mi zależy, żeby w tym półmaratonie wystartować.
Wiem, że jak mi się uda przebiec te 22 km to nie będzie dla mnie rzeczy niemożliwych.
 Zyskam niewiarygodna siłę, poza tym przeżyję mega przygodę.
Mój plan treningowy jest pięknie rozpisany... ha! mam nawet dwa plany - po polsku i po duńsku bo moja serdeczna koleżanka z która uczęszczam do klubu biegowego bardzo przejęła się tym, że postanowiłam wystartować na tak długim dystansie i motywuje mnie na wszelkie różne sposoby, w tym właśnie przygotowała dla mnie rozpisane treningi na każdy dzień, aż do dnia pol maratonu. Cudowna kobieta!
Dla zainteresowanych tu wrzucam trening do polmaratonu 12 tygodni  (po polsku :)

I wszystko w teorii wygląda super :) Plany są, motywacja i duch walki jest, jednak w praktyce już nie wygląda to tak kolorowo. Choroba zmogła mnie na tyle mocno, że na pewno dwa tygodnie nie mogę biegać w terenie, a tu liczy się przecież każdy tydzień. Pogoda też nie ułatwia mi sprawy, bo przy takiej aurze zapalenie krtani szybko powróci.
 Pozostaje siłownia i bieganie na bieżni..jasne 30 min jestem w stanie biec wpatrzona w ścianę, ale więcej to już dla mnie problem. Trudno mi się biega w zamkniętym pomieszczeniu, bez świeżego powietrza. Nie muszę chyba pisać, że nic nie zastąpi biegania w naturze, tej radości z obcowania z przyrodą i tego poczucia przestrzeni i wolności! Uwielbiam to nawet jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa.
A wracając do pół maratonu.To tak szczerze i między nami to dość lekko do niego podeszłam , Nie analizowałam tego czy podołam, czy padnę. Poprostu pomyślałam sobie ''czemu nie''. Moja siostra,  która mieszka w Finlandii wysłała mi link z propozycją ( jak mi potem przyznała nie sądziła,że podejmę wyzwanie )... ’’a może wpadniesz do mnie i zaliczysz bieg?''
hahah" super!!!" pomyślałam''przebiegnę pierwszy w życiu pól maraton a przy okazji  ją odwiedzą''. Chciałabym zaznaczyć, że na ten czas biegałąm po 6 -8 km nie więcej.
Nie zastanawiałam się długo i po 5 minutach wykupiłam pakiet startowy. Anthony Robbins mówi by stawiać sobie wysokie cele, wiec taki sobie postawiłam. Wiedziałam, że to będzie dla mnie super motywacja do regularniejszych treningów i że nie będzie już odwrotu:) Na tamtą chwilę chyba również potrzebowałam znaleźć cel, który zajmie moje myśli i całą mnie przynajmniej na trochę , bo pewne problemy trochę mnie przytłaczały. Na sama myśl o tym wydarzeniu uśmiecham się do siebie i adrenalina zaczyna we mnie buzować. Jeślibym postępowała zgodnie z planem treningowym to pól maraton nie jest mi straszny..problem w tym, że problemy zdrowotne ciągle uniemożliwiają mi regularny i intensywny trening. A nie oszukujmy się do maja coraz mniej czasu. Myślę sobie tak ’’Dobra 15 km przebiegnę a resztę po prostu się przespaceruje’’. Ale tu włącza się moja ambicja i duch rywalizacji. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że wszyscy biegną a ja idę do tego dysząc jak lokomotywa..z drugiej strony żeby biec trzeba mieć siły, a ja bez  odpowiedniego przygotowania nie będę ich mieć na tak długim dystansie. Poza tym samo ukończenie biegu to jeszcze nie wszystko bo dopiero zawodach rozpoczyna się walka z bólem, zmęczeniem i często nieprzyjemnymi odciskami. Wiem, że po części jest to nieuniknione, ale wiem również, że dobrym przygotowaniem można to zminimalizować. Poza tym to ma być fajny czas, mam odwiedzić siostrę, zwiedzić Finlandię a nie umierać przez cały pobyt po mordeczym biegu przysięgając, że to był mój ostatni.

Wierzę jednak, że rzeczywistość okaże się bardziej opytmistyczna niż powyższe czarnowidztwoJ Psychologowie sportu każą sobie wyobrażać zwycięstwo jako coś realnego, namacalnego…tak wiec  ja widzę siebie jak tanecznym krokiem przekraczam linię mety, uśmiechnięta i szczęśliwa. Czas biegu 2 godziny…no dobrze nie będę przesadzać niech będzie 2,5 godziny.

Ale żeby chociaż  cześć tej wizji się spełnił czas wziąć się do pracy. Postanowiłam, że potraktuję tego bloga jako pewnego rodzaju motywator. Będę co jakiś czas opisywać jak idą  moje przygotowania  i jak  poprawia się moja fizyczna wytrzymałość. Wierze, że dam rade i po ukończeniu tego biegu nie będę już tą samą osobąJ będę mistrzem.

Mistrzem dla samej siebie :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz