środa, 24 lutego 2016


 

 

Wychodzę ze swojej strefy komfortu..

....moje wieczorne rozważania

 
 
 
''Przestań koncentrować się na tym, czego Ci brakuje, czego ktoś Ci nie dał i zacznij sam dbać o swoje dobra. 
Jakość Twojego życia zalezcy od Ciebie. Zadawaj sobie pytanie ''czego pragnę''
oraz  ''co mogę zrobić, żeby to osiągnąć'' -Kamila Rowińska
 

Zdecydowanie zbyt często zrzucam odpowiedzialność na innych. 

Zbyt często myślę ''gdybym miała to, to bym..." , lub ''gdyby ktoś mi wcześniej powiedział to, to bym nie musiała..." i tak dalej niekończąca się litania ''gdybania''. 

Najprościej zrzucić odpowiedzialność na kogoś: los, rodziców, partnera itp....ale wewnątrz siebie doskonale wiemy, że tak naprawdę to są tylko dobre wymówki. Bo przecież to my podejmujemy decyzje o zrobieniu bądź niezrobieniu czegoś. To jest nasze życie.

To, że oddajemy nasze życie w czyjeś ręce też jest naszym wyborem. Ktoś mógłby powiedzieć ''nie miałem wyboru''a ja uważam, że miałeś tylko na daną chwilę wybrałeś najlepsze dla Ciebie rozwiązanie. Za jakiś czas możesz uznać, że był to błąd, ale prawda jest taka, że zawsze wybór jest. Tak wiem, ciężko jest przyjąć takie myślenie. Sama mam do tej pory z tym problem. Łatwiej jest uznać, że się nie miało wyboru niż przyznać się przed sobą, że poszło się na łatwiznę. 

Ile razy oddałam odpowiedzialność, bo bałam się konsekwencji swojego wyboru?

Zdecydowanie za dużo! Myślałam, że tak będzie prościej, bezpieczniej, że ktoś zna się lepiej ode mnie, że uniknę niepotrzebnych konfliktów. Nie wierzyłam sobie, wierzyłam innym. Bo jak wytłumaczyć to, że oddaję swoje życie komuś zamiast zająć się nim sama?! Miało być łatwiej, ale niestety był to tylko chwilowy stan błogości w stylu ''uff nie muszę się o to teraz martwić, bo ktoś zrobi to za mnie''. Tego typu decyzje często niczym lawina uderzają w nas ze wzmożoną siłą po miesiącach a nawet latach. Mnie też to spotkało. Teraz jestem w takim momencie, że szeroko otwieram oczy i myślę  jak ja mogłam być tak ślepa? Jak mogłam tak nie ufać sobie?Jak mogłam do tego dopuścić. Ale przecież to wszystko nie stało się z dnia na dzień. Sytuacja w jakiej się znajduję jest wynikiem wieloletnich decyzji bądź ich braku. Niesamowite jest jednak to, że nagle nadchodzi dzień w którym wszystko widzisz zupełnie w innych barwach. Wczoraj jeszcze było różowo, a dziś widzisz już odcienie granatu.


Badania pokazują, że kobiety szczególnie często rezygnują z siebie na rzecz związku, rodziny, partnera, dziecka (lista jest bardzo długa) i stawiają siebie na dalszym planie. Po latach sfrustrowane, niezadowolone z życia oskarżają wszystkich w okół a przecież to one wybrały taką drogę, to była ich decyzja. Wiem, że społeczeństwo, kultura, religia narzucają pewne schematy, czasem trzeba wykazać się odwagą by wyjść poza nie. Trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu, bo inaczej nic się nie zmieni. 

Krok po kroku powoli i konsekwentnie dążyć do swojego celu. Wiem, że to jest bardzo trudne. Najchętniej chciało by się  mieć wszystko na już, rzucić stare i zacząć od nowa.Nie zawsze tak można. Często wizja ciężkiej i mozolnej pracy jest odstraszająca. Jestem bardzo niecierpliwa i muszę mocno nad sobą pracować by nie rezygnować w dążeniu do większych celów. Po co się tak męczyć jak nie widać rezultatów ? Może to w ogóle nie jest warte by się poświęcać, by walczyć? Może obecna sytuacja nie jest taka zła, więc po co ją zmieniać na coś niewiadomego?A jak będzie gorzej? 

Tysiące podobnych myśli przelatuje przez moją głowę. Wtedy wystarczy, że wyobrażę sobie siebie jak już osiągnęłam to co chcę i motywacja do działania wraca. Działam pomimo lęku, po mimo strachu i wątpliwości. Każda zmiana jest trudna i wymaga pracy.Nie chce skupiać się na połowicznych rozwiązaniach. Nie warto porywać się z motyką na słońce, ale każdego dnia skrupulatnie dążyć do celu stawiając sobie małe zadania do wykonania. Ta codzienna praca gwarantuje sukces. To co robię dziś przyniesie rezultaty za pół roku, może rok. Długo? prawda jest taka, że jak nic nie zacznę robić za rok będę w tym samym miejscu, a jak postanowię działać to za rok będę cieszyć się sukcesem, bądź będę w połowie drogi, ale zawsze dalej niż jestem obecnie.

 Czas pędzi naprawdę szybko i szkoda go marnować. Strachu się nie pozbędziesz, ale możesz się z nim oswoić. Boję się, ale działam. Boję się, ale wierzę w słuszność moich decyzji. 

Codziennie pracuję nad sobą, poszerzam swoją strefę komfortu, staram się unikać ludzi, którzy podcinają mi skrzydła i nie przejmuję się porażkami, choć to ostatnie bywa ciężkie.

Wierzę, że za rok o tej porze będę świętować sukces.

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz